Polub mnie na Fb!

15 stycznia 2014

Dom w Burgundii i projektantka o nieograniczonej wyobraźni...



.



Tam Twój Dom, gdzie Twoje Serce....





Josephine Gintzburger- francuska projektant wnętrz zachwyciła mnie aranżacją francuskiej stodoły w Burgundii.Stworzyła w niej luksusowy dom rodzinny, pełen fantazji i uroku.
Mieszanka tekstur, takich jak beton i drewno, antyki łączone z nowoczesnymi meblami i dodatki vintage spotykają się w miejscu, gdzie francuska prowincja staje się elementem nowoczesnej Europy.
Grube, drewniane belki są bohateramami kompozycji, przypominają gdzie się znajdujemy. Wnętrze stodoły ubrane jest w biele i kolorowe, subtelne akcenty. Kryształowe żyrandole beztrosko sąsiadują z podwieszonymi na czerwonych kablach żarówkami. Na poddasze prowadzą schody z metalowej, ażurowej kraty, które nie zmieniając porządku przestrzeni łączą dwa bieguny domostwa.
Burgundzka stodoła jest jak koktajl, który ma w sobie wszystkie doznania smakowe. Jest słodki, a jednocześnie wytrawny jak vin pétillant...
 Projekt wyjątkowy, kameralny z odrobiną ekshibicjonizmu.

Nie dziwię się, że Josephine została zaproszona do współpracy z domem mody Chanel,
gdzie prawdziwy francuski szyk, jest wysoko ceniony.





~



















12 stycznia 2014

Tropikalna wytworność w Brazylii






Penthouse w Urca, Rio de Janeiro, Brazylia







Podobno " w Rio krajobraz przychodzi do ciebie"...
 Brazylijski architekt Arthur Casas, udowadnia to projektując intrygujący penthause w dzielnicy Urca, w Rio de Janeiro. Artysta zdeklarowany myśli modernistycznej, postanawia "wpuścić" światło,ustanawiając szkło klamrą kompozycyjną wnętrza.
Rezultatem jest tryumfalna integracja przestrzeni i prostolinijnych struktur.
Wszystko służy do przechwytania zdumiewających górzystych widoków.
Casas natknął się na wiele przeszkód związanych z projektem przed przebudową. Poprzednie mieszkanie było w złym stanie, a pierwotne plany niedostępne. Skłoniło go to do zaakceptowania stylistyki brazylijskiej architektury lat 50' i 60', z rewelacyjnym skutkiem.
Niezmiennie wzrok gościa kradną poglądy nieba wody i gór. Przenikają pokoje na powierzchni 7180 stóp kwadratowych, gdzie tropikalna intensywność słońca jest chłodzona bielą ścian i podłóg wapiennych.



 ~




 










8 stycznia 2014

Brutalne Piękno





Dom Państwa Botolli






Kilka razy w roku odczuwam przemożną chęć znalezienia się w Italii -najbardziej magicznym miejscu na Starym Kontynencie. Jest to kraj pełen skrajności, obdarzony posagiem bogactwa danego przez przodków, o który dba na swój specyficzny włoski sposób. Podobno Włosi są leniwi. Dorobek ich kultury mówi zupełnie co innego. To kraj gdzie ludzie dają się ponieść małym przyjemnościom życia. Przyszło im żyć w kraju, gdzie miłość, krajobraz i kawa są prozą życia a nie ulotną chwilą. 
To prawda, że kraj nas kształtuje, uczy i uwrażliwia bądź odwrotnie.
Studiując kiedyś historię malarstwa natknęłam się się na różnicę między dwoma szkołami malarstwa włoskiego w czasach renesansu. Obie szkoły i ich przedstawiciele mieli inne spojrzenia na to co najbardziej liczy się w malarstwie. Szkoła florencka uznawała rysunek za podstawę ekspresji artystycznej. Wenecka kochała kolor. Krajobraz Florencji i środkowych Włoch znacznie różni się od położonej na bagnistych wyspach Morza Śródziemnego Wenecji. Te z pozoru małe różnice kształtowały rozwój ówczesnej sztuki,
dzisiejszej spuścizny geniuszy. Wenecja -pełna kwiatów, łun światła odbijających się w wodzie, wszechobecnej rozwiązłości, gdzie królem był Tycjan i jego nasycona czerwień. Florencja- upalna, malownicza i rozpinająca głęboki horyzont, który ukazał się między innymi na perspektywicznych obrazach Leonarda da Vinci. 
Włochy są słusznie nazwane kolebką designu i wzornictwa w Europie. Włosi są w projektowaniu tacy jak w miłości. Nieustraszeni przed klęską, uparci i w rezultacie skuteczni. 
Chciałam zatem przedstawić Wam rodzinę Bottoli. Ludzi nietuzinkowych, których styl i bezkompromisowość znalazła ujście we wnętrzu ich domu w Mantui (Lombardia).
 Nie lada sztuką jest stworzyć wnętrze minimalistyczne ale ciepłe. Drewno łączone ze stalą nierdzewną. Na blacie kuchni liryczne buteleczki traktowane jak dzieła sztuki. Łączenie projektów Miesa van der Rohe z antykami, wyszukanymi przez właścicielkę robią wrażenie. Przyznam, że nie widziałam jeszcze nigdzie trofeum łowieckiego zawieszonego nad piekarnikiem. Krzesła ustawione symetrycznie po jego bokach, tworzą wrażenie "ołtarzowe", ale kogo to obchodzi. Być może Federica jest boginią w kuchni (!)
Można uznać, że istnieją projekty, które przyciągają nas drastyczną innością, a jednak da się w nich mieszkać.




 ~