... pojęłam jego prawdziwe znaczenie po krótkim, ale bardzo intensywnym i płodnym w przemyślenia pobycie w Sztokholmie.
Czemu cały świat się nim inspiruje? Dlaczego jest uznawany za ponadczasowy?
Mówiąc zupełnie szczerze, dopóki nie odwiedziłam państw
skandynawskich, ten styl kojarzył mi się z Ikeą, sieciówkami z chińskimi podróbkami
najbardziej popularnych projektów i obszerną ilością zdjęć na blogach i
portalach. Nie miałam ochoty pisać na jego temat, bo cóż więcej można
powiedzieć, pokazać?
Będąc w Sztokholmie miałam okazję poznać ten styl w
najczystszej formie. Miasto, które udało mi
się zobaczyć było spokojne, na luzie i mimo niepodważalnej urody i rozmiarów, wydawało się być skromne. Widziałam masę stylowych ludzi, zajętych sobą i
swoimi myślami, ubranych w wygodne ciuchy, swobodnie pląsających po deszczowych
ulicach.
Tak samo jest ze szwedzkim designem. Powstał by dawać
komfort i ukojenie. Nie dla podziwu obcych oczu. Wnętrza mają dawać schronienie i spełniać
funkcję, nie szokować. Nie ma tu miejsca na wysoki połysk.. wnętrzarskie nadęte historie.
Mieszkałam w dzielnicy Hornstull w mieszkaniu Szwedki Malin,
które było kwintesencją skandynawskiego domu. Kafle w kuchni te same, co w toalecie- białe i
kwadratowe. Skromna sztukateria sufitowa z
której pociągnięte kable, prowadzą do lampy przywieszonej dwa metry w
lewo. (czemu nie). Czarna, mało praktyczna drewniana podłoga. 3,5 metrowy stół
z białej, niezbyt szlachetnej płyty mdf. Przy nim drewniane krzesła pomalowane farbą
na pastelowe kolory- każde z innej bajki. Wszędzie wiszące nagie żarówki. Stare
meble z lat 60. Dywan w geometryczne wzory. Woda w kranie nadaje się do picia, a na oknie zasadzone roślinki – chyba pomidory? Na półkach zrobionych z białej,
metalowej kraty, książki o Bauhausie. Przestrzeń i dużo dziennego światła tworzyły wrażenie niewymuszonej elegancji.
To był klimat skandynawskiego mieszkania. Dom w którym żyje się na wysokim poziomie. Stworzony niewielkim kosztem dla potrzeb domowników, ale luksusowy w pojęciu standardu
użytkowania.
Choć Szwedzi są prekursorami postępu i stawiają na
nowoczesność, nie odżegnują się od
swoich nordyckich korzeni. We wnętrzach można sporadycznie odnaleźć bibeloty z
przeszłości, miedziane elementy, świeczniki, nieodrestaurowanie meble i
industrialne lampy. Podkreślanie swojej inności jest ich najpiękniejszą cechą i
pokazuje zdrowy dystans.
Styl skandynawski jest kunsztem nowoczesności z wielkim
szacunkiem dla historii. Jest niejednokrotnie przypadkowym małżeństwem surowej prostoty
z błyskotliwym detalem.
Skandynawska aura i pogoda ducha może być dla nas obca, ale
nie jest trudna do osiągnięcia.
Moje Rady:
1.Nie przejmujcie się przeciwnościami podczas projektowania.
Coś wyszło nierówno? Nie jest symetrycznie? Zabrakło 5 cm? Trudno. Życie toczy
się dalej.
2. Używajcie stonowanych kolorów- stają się płótnem dla
wnętrza. Doradzam złamane biele – każda zmieszana w najmniejszym stopniu z kolorem będzie pięknym i eleganckim rozwiązaniem dla
skandynawskiego wnętrza.
3. Oświetlenie -
nie pędźcie od razu do Ikei - rozejrzyjcie się za czymś oryginalnym, handmade lub
vintage. Żarówki i słoiki są podstawą
skandynawskiego myślenia o lampach.
4. Szukajcie skarbów – zanim jakiś bibelot trafi do domu, upewnijcie się czy nie jest
chińskim półśrodkiem lub zbędnym ozdobnikiem. Nie musicie wprowadzać się do
domu wykończonego pod linijkę. Poczekajcie na przedmioty, które naprawdę Was
urzekną.
5. Drewno- łącznie kolory wzory i roczniki. Nie bójcie się,
że dębowa podłoga nie będzie pasowała do orzechowego stolika- prawdziwy Wiking
ma inne zmartwienia.
6. Nic nie musicie- w skandynawskim domu nie ma nakazów. Jeśli
nie macie miejsca na szafkę na buty, zróbcie wieszak. Wasz dom ma służyć Wam,
a nie podlegać ocenie Gości.
7.Wyluzujcie się i korzystajcie z życia we własnym domu.
~Z.